Zielonooki potwór nie musi być straszny… !

O dziecięcych strachach rozmawiali fani książek podczas piątkowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki dla Dzieci. Niektóre z tych strachów udało nam się nawet przegonić… Sposób był prosty, a nawet banalnie śmieszny smiley.

Temat pogaduszek nasunął się młodym czytelnikom po lekturze książki Meg Harper pt. „Moja mama i zielonooki potwór”. Okazuje się bowiem, że każdy z nas, zarówno dziecko, jak i dorosły, ma jakieś lęki i obawy. Czasem jest to potwór mieszkający pod łóżkiem, często pająk, a niekiedy nowa sytuacja lub nieznajoma osoba. Tak też jest w przypadku fabuły omawianej książki. Po przeczytaniu jej fragmentu klubowicze rozmawiali o swoich odczuciach związanych z przygodami bohaterki Kate, a także o własnych uczuciach, często związanych z tym, czego się boją. Dzieci „pokonały” lęki spisując je na karteczkach, a następnie umieszczając w napompowanych balonach, którym dorysowali „straszne” oczy, może nawet takie, jakie miał tytułowy, zielonooki potwór. I chyba każdy na spotkaniu przekonał się, że „strachy” da się polubić smiley.

Kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki dla Dzieci odbędzie się 11 października o godz.16:00, zapraszamy wszystkich, którzy chcą porozmawiać o książce pt. „Marchewka z groszkiem”, którą napisała Aleksandra Woldańska-Płocińska. Do miłego zobaczenia…

Fotoreportaż: